Opuszczając Wałbrzych i kierując się Drogą Krajową nr 35 w kierunku przejścia granicznego w Golińsku (chociażby w drodze do Skalnego Miasta), podziwiając okazałe zbocza Gór Suchych, łatwo przeoczyć kierunkowskaz na Sokołowsko. Tymczasem warto zachować czujność i choćby na godzinkę skręcić w lewo i wjechać jakby w bramę wyznaczoną dwoma szczytami: Stożka Małego oraz Wysady i poczuć uzdrowiskowy, górski klimat.
Sokołowsko przez lata
Choć lata świetności wieś ma dawno za sobą, wciąż potrafi niejednego zachwycić. Bez trudu odnajdziemy tu ślady dawnej potęgi. Sokołowsko przed wojną było niezwykle luksusowym kurortem uzdrowiskowym i widać to na każdym kroku. Zarówno architektura, jak i wykończenie potrafią wzbudzić zachwyt – nie tylko znawców i estetów. Niestety, wiele obiektów jest nadgryziona zębem czasu, po wielu nie zostało już śladu.
Sokołowsko to przede wszystkim uzdrowisko. To tutaj z całej Europy przyjeżdżali kuracjusze, cierpiący na gruźlicę, wówczas nieuleczalną i bardzo niebezpieczną chorobę. Było to zresztą pierwsze miejsce na świecie tego typu. Osobą, która sprawiła, że ta niewielka wieś przycupnięta gdzieś w cieniu Gór Suchych zyskała międzynarodowy rozgłos, był doktor Hermann Brehmer. Wcześniej zakład w Sokołowsku prowadziła krewna doktora, która zauroczona tym miejscem, postanowiła tu kuracjuszy leczyć zimną wodą, czyli tzw. metodą Prießnitza (nota bene stąd nazwa dzisiejszych pryszniców). Gdy interes przejął dr Brehmer, otwarto w 1855 pierwsze na świecie sanatorium dla gruźlików, które było wzorem dla później powstałych, również tego w Davos. To właśnie sanatorium, wraz z przyległym terenem parku zdrojowego, dzisiaj przyciąga najbardziej.
Sokołowskie parki
Powodem jest nie tylko bogactwo fauny, swego czasu park sanatoryjny uznawany był za jeden z najładniejszych i najlepiej zaprojektowanych (tym również zajął się dr Brehmer). Park zachwyca do dziś, choć nie odnajdziemy już tutaj tak kunsztownie zaprojektowanych alejek, licznych pawilonów i alejek. Parków było więcej, dzisiaj pozostały jedynie ich ślady.
Grunwald
Z pewnością tym, co od razu uderza po wjeździe do Sokołowska, to główny budynek sanatorium. Monumentalny, gotycki, przywołujący na myśl wszystko, co najpiękniejsze w średniowiecznych zamkach. Nic tedy dziwnego, że po wojnie budynek zwany był Grunwaldem.
Z Sokołowskiem związane są również nazwiska wielkich osobistości. Tutaj leczył się Tytus Chałubiński, późniejszy wielki propagator Tatrzańskich krajobrazów, na którego cześć nazwano jedną z przełęczy (Wrota Chałubińskiego). Tutaj wreszcie 9 lat spędził światowej sławy reżyser Krzysztof Kieślowski. Co roku w Sokołowsku odbywa się festiwal filmowy „Hommage 'a Kieślowski”, który upamiętnia tę postać.
Po wojnie uzdrowisko Goerbersdorf – jak brzmi niemiecka nazwa Sokołowska, okrutnie niszczało, szczególnie obiekty sanatoryjne. Dzięki heroicznym czynem Sokołowszczan udało się przywrócić, choć w części, do życia, jednak wraz ze znalezieniem skutecznego leku na gruźlicę, było skazane na powolną agonię, która niemal nadeszła (obiekt spłonął w 2005 roku). Na szczęście, były kompleks dr Brehmera przejęła Fundacja Sztuki Współczesnej In-Situ, dzięki czemu, ten przepiękny budynek rodzi się na nowo, tym razem jako Centrum Sztuki Współczesnej. Powstać ma tutaj Laboratorium Kultury.
Jak dotrzeć?
Do Sokołowska najlepiej dotrzeć samochodem, ale też możemy dojechać z Wałbrzycha autobusem podmiejskim (linia nr 15), zaś bardziej zatwardziali piechurzy mogą dojść z Wałbrzycha Głównego niebieskim szlakiem
Co jeszcze warto zwiedzić w Sokołowsku?
Spacerując parkiem sanatoryjnym, warto udać się do cerkwi św. Michała Archanioła. Niewielka budowla jest dosyć egzotycznym elementem w dolnośląskim pejzażu religijnym. Po wojnie opuszczona i zapomniana, służyła nawet jako kostnica, na szczęście w latach 90 została odkupiona i przywrócono jej dawną świetność.
Więcej na temat Sokołowska znajdziecie w tym filmiku: